Wychowanie to jedno z najpiękniejszych, ale i najtrudniejszych ról w życiu jakie przyszło nam pełnić. Jednak większość osób uważa, że do bycia rodzicem nie trzeba się specjalnie przygotować, że mają to we krwi.
Uniwersalna metoda Gordona jest znana na całym świecie i już od blisko 50 lat. Jedna z uczestniczek szkolenia dla rodziców metodą Gordona, Agnieszka Malczewska-Gortych, mama dwójki dzieci, udzieliła nam wywiadu na temat swoich refleksji po szkoleniu.
W jakich sytuacjach myślimy o radach czy gotowych rozwiązaniach? Czy dzieci ich potrzebują od dorosłych? Czy dzięki temu lepiej sobie radzą w wielu sytuacjach? Czy stają się pewniejsze siebie i bardziej kreatywne?
Narodziny kolejnego dziecka są przeżyciem dla całej rodziny. Dla jedynaka, który do tej pory miał rodziców tylko dla siebie, wiadomość o tym, że ktoś nowy, kogo nie zna, na zawsze dołączy do rodziny, jest szczególnym przeżyciem. Wielu rodziców zastanawia się, w jaki sposób przygotować dziecko do zmieniającej się sytuacji.
Nie strasz, nie oceniaj, nie karz, nie nagradzaj, nie porównuj, nie stawaj zawsze po stronie nauczyciela czy wychowawcy - tak pokrótce można opisać metodę Gordona, która zdaniem niektórych wspomaga motywację dziecka.
Kiedy mamy jakiś problem wynikający z nieakceptowalnego zachowania drugiej osoby, możemy bezpośrednio się z nią zmierzyć albo spróbować zastosować inne rozwiązanie – poprzez konfrontację z otoczeniem.
Czasami nauczyciele odczuwają wewnętrzny lub zewnętrzny nacisk, by udawać, że akceptują zachowania dzieci, które w efekcie im się nie podobają. Dzieje się tak dlatego, że pedagodzy w swojej pracy często kierują się zasadą „powinienem”. Starają się więc nawet wtedy, kiedy czują się źle lub są zmęczeni odgrywać role uśmiechniętych…
Istnieje przekonanie, że aby zachęcić kogoś do mówienia, trzeba zadawać pytania. Dr Thomas Gordon uznał wypytywanie za jedną z dwunastu barier w komunikacji interpersonalnej. Zastanawiasz się, co złego może być w zadawaniu pytań? Pytaniami zachęcają do mówienia nauczyciele, lekarze, prawnicy itd.
Konflikty pomiędzy potrzebami nauczycieli a potrzebami dzieci są nieuniknione, ale jakość tych relacji nie zależy od częstotliwości konfliktów, tylko od… sposobu ich rozwiązywania. Najczęściej problemy pojawiają się, gdy nie bierzemy pod uwagę potrzeb drugiej osoby i forsujemy na siłę własne rozwiązania.
Jeżeli chcemy prawidłowo funkcjonować, skutecznie wykorzystując własne zasoby, by osiągać stawiane sobie cele, koniecznie musimy nauczyć się odpowiednio komunikować z ludźmi. Im lepsza zdolność jasnego wyrażania swoich prawdziwych uczuć, poglądów, wartości i przekonań, tym sprawniejsza staje się komunikacja z innymi osobami.
Nauczyciele przedszkolni są przygotowani do swojej pracy - to oczywiste. Mimo to dla wielu z nich problemem może się okazać codzienna komunikacja z dziećmi i ich rodzicami. A przecież bez tej kluczowej umiejętności trudno jest być skutecznym nauczycielem czy wychowawcą.
Bez względu na to w jakim okresie swojego życia jest dziecko, kiedy ma problem oczekuje od rodziców wsparcia i pomocy. Małe dzieci mają swoje potrzeby, bywają głodne, zziębnięte, spragnione, zmęczone, chore, których nie potrafią zakomunikować inaczej niż płaczem. Przed rodzicami, którzy chcą im pomóc stoi szczególne zadanie - gra w zgadywanie potrzeb.
Obecnie widok ojca z wózkiem już nikogo nie dziwi, przeciwnie opiekuńczy, kochający ojciec to powód do dumy. Dla mężczyzn ojcostwo może nie być łatwą sprawą. Co może zrobić przyszły tata by pomóc sobie i powiększającej się rodzinie? Jak przygotować się do nowej roli?
Większość konfliktów między rodzicami, a dziećmi wynika z dążenia obu stron do zaspokojenia swoich potrzeb. Problem pojawia się, gdy nie rozważamy pragnień drugiej osoby i forsujemy na siłę swoje rozwiązanie.
Każdy klaps, potrząsanie, klepnięcie w małą rączkę lub słowa wypowiedziane ze złością „zaraz dostaniesz klapa, zobaczysz!”, „przestań ryczeć”, „uspokój się wreszcie” są informacją dla dziecka, że jego zachowanie jest dla mamy lub taty nie do przyjęcia np. „Jestem na ciebie zła”, „Mam dość wyrywania mnie ze snu w środku nocy”, ale jest też ostateczną informacją DLA rodzica, że przekroczył pewną granicę i wchodzi na niebezpieczny grunt.
Niemowlęta w szczególny sposób odbierają nastrój (uczucia) rodziców. Złość może mieć wiele przyczyn. Warto dowiedzieć się skąd pochodzi i po co przyszła, bo jest uczuciem wtórnym. Czasami np. mama jest zdenerwowana i nagle zaczyna złościć się z zupełnie błahego powodu, a… dziecko to odbiera i ma to na nie wpływ. Spokojna i szczęśliwsza mama to spokojniejszy i szczęśliwszy maluch. Przyjrzyjmy się zatem bliżej uczuciu złości.
Istnieją tysiące możliwości przesłania drugiej osobie komunikatów świadczących o braku akceptacji.
Aby przekonać się, jakie wypowiedzi nie zablokują komunikacji z dzieckiem, warto wykonać test.
W sytuacjach kiedy dziecko postępuje inaczej niż byśmy tego chcieli, mówimy, że źle się zachowuje. Większość dorosłych uważa, że dzieci są grzeczne lub niegrzeczne. Czy słusznie?
„Moje dziecko jest takie niegrzeczne” – to zdanie często można usłyszeć z ust zniechęconych rodziców, którzy przyczyn trudności wychowawczych zazwyczaj upatrują u dzieci. Czy słusznie?
Ważne jest, by nauczyciele i rodzice dostrzegali różnicę pomiędzy tym, co rzeczywiście widzą i słyszą, a sposobami interpretowania określonego zachowania. Nie chodzi o to, by zastanawiać się, czy interpretacje są prawidłowe, czy nie. Chodzi o nauczenie się skuteczniejszych sposobów komunikacji z innymi osobami. Dlatego podstawową umiejętnością nauczaną w metodzie Gordona jest umiejętność obserwowania i opisywania zachowania.